Translate

środa, 19 listopada 2014

Szkoda że Was już nie będzie czyli Endless River



Cześć!!! :D :D

 Wszyscy już wiemy. Wszyscy już mamy w rękach nowe wydawnictwo naszej ukochanej supergrupy. Szkoda, że ostatnie, no ale….

Słowo „ale” mogłoby być dość sporo, tylko po???

 Endless River słucham po raz któryś z kolei. W całości razem z bonusami. To niezwykłe wydawnictwo, które w sposób szczególny wyróżnia Richarda Wrighta i podkreśla wielką rolę jaką odegrał w twórczości Pink Floyd. I wiecie co?  Nie znudziło mi się wcale lecz nabiera na wartości.

 To jest Historia Pink Floyd. Kupując tą płytę wiedziałem w co brnę. Jest to zapis praktycznie sprzed 20 lat!!!, który nie został opublikowany. To wspaniałe barwne ilustracje muzyczne podzielone na 4 części (jak zauważyliście i jak przesłuchaliście).
 Wg mnie pierwsza część czyli pierwsze 3 utwory to historia powstania Pink Floyd – gdzieś z tyłu głowy też już nie żyjący członek Syd Barett z kawałkiem przypominającym w oddali „Shine on You crazy diamond”.- jeden z moich ulubionych utworów stworzonych przez R.Wrighta.

 Druga część to 4 utwory. Pierwszy z nich  czyli Sum rozpoczynający się mocna partią gitarową to dalej historia Pink Floyd ale już bez Watersa. Słychać odwołania do „A Momentary of Reason” oraz „Division Bell”
Dalej Skins  przypomina mi swoją konstrukcją, a w szczególności wysuniętą linią perkusji -  „One of These Days” z płyty Meddle. Anisina to utwór, w którym słyszę wpływ Dicka Perrego na saksofonie w nieśmiertelnym Dark Side…

 Trzecia część rzeczywiście jest słabsza, może poza utworem Allons 1 i2  wg mnie to nawiązanie do rozstania z Rogerem Watersem, gdzie wyraźnie słychać wpływy „The Wall” a w szczególności „Run Like Hell”. Cieszę się że Panowie nie zapomnieli o nim.
Ostatni utwór  Talking Hawking to oczywiście może i pierwotna wersja Keep Talking z głosem wybitnego astrofizyka Stephena Hawkinga. Mnie się podoba. :D

 Ostatnia część Endless River to pożegnanie ze słuchaczami. Nie ukrywam też jak wielu słyszę hołd złożony wielkiemu kompozytorowi jakim jest Vangelis, nawiązanie do Rydwanów ognia oraz do The City jest bardzo wymowne. To znowu odwołanie do zmarłego przyjaciela.

Okładka :  
Mimo iż zespół zakończył oficjalnie działalność na tej właśnie płycie „Endless River” ilustracja na okładce dla mnie jest odzwierciedleniem przestrzeni w muzyce , która nigdy się nie kończy. Jest zapowiedzią i zachęceniem słuchacza do inspiracji, do szukania muzyki zespołu Pink Floyd we wszechświecie.

Słyszę to chcę usłyszeć. Jak gdzieś przeczytałem  ta płyta  to suplement. Zgadzam się z tym tak ta płyta to suplement. Streszczenie twórczości na jednej płycie.

Tak też już było, że utwory, płyty Pink Floydów były docenianie później po wielu, wielu przesłuchaniach. Mam nadzieję iż tym razem też tak będzie.

Z Floydowskim pozdrowieniem



Piotrek Floydomaniak Marchewa






 Wkrótce moje słowne wizualizacje do tej płyty. Dziękuję za to że jesteście. To inspiruje do działania. Nowych i stałych czytelników serdecznie pozdrawiam

Piotrek


środa, 24 września 2014

Gorące wieści z The Endless River


Cześć!!! :D 

Coraz więcej pojawia się informacji o nadchodzącej piętnastej studyjnej płycie Naszego ulubionego zespołu wszech czasów. :D.
 I tak ostatnie czyli dzisiejsze - plakaty reklamujące :

[Foto: materiały prasowe za onet.pl]

Źródła podają że od 10 listopada będziemy mieli ją w ręku. :D
Tymczasem zobaczcie jak się robi kampanię płyty poza granicami Polski : Wszystkie fotografie za https://www.facebook.com/pinkfloyd









sobota, 9 sierpnia 2014

Po Floydowo cz.3 : Steven Wilson

Cześć!! :D

  Dla urozmaicenia moich postów dotyczących zespołów, które wzorowały się na zespole Wszechczasów, pragnę przypomnieć sylwetkę tego skromnego Pana.

Steven Wilson. 

Ten niepozornie wyglądający młody człowiek ( w tym roku skończy 47 lat)

[źródło: http://stevenwilsonhq.com/sw/resources/press/]
 w mojej skromnej ocenie zasługuje bezapelacyjnie na status członka Pink Floyd. Człowiek o przeogromnym talencie muzycznym, niezwykle kreatywny, szukający wciąż nowych (czasem zaskakujących pomysłów), muzyk, aranżer, producent (wytwórnia Kscope music). Nie poznałem tego pana osobiście (co ogromnie żałuję), ale z tego co słyszałem od jego fanów to przede wszystkim wspaniały człowiek

  Muszę się znowu pochylić nad moją pamięcią - nie pamiętam kiedy o nim usłyszałem - na pewno słuchałem pierwszych nagrań  Porcupine Tree w składzie : Steven Wilson – śpiew, gitara, Richard Barbieri – instrumenty klawiszowe, Colin Edwin – gitara basowa, Gavin Harrison – perkusja .
Dla przypomnienia  posłuchajmy razem:



Jeden z moich ulubionych kawałków z jednego z wydawnictw na płycie dvd tego zespołu:


  Steven to nie tylko Porcupine...., ale również projekt jak dla mnie mocno zakorzeniony we Floydowsko progresywnym świecie :
  Blackfield - zespół złożony ze Stevena i Aviva Geffena - bardzo klimatyczna, czasem bardzo pesymistyczna ale bardzo dobra próba. Nagrali do tej pory 4 płyty. Dla mnie dwie pierwsze rewelacja. Posłuchajmy zatem kawałka z drugiej :
 
 
Kolejnym wspaniałym projektem Stevena to "Storm Corrosion" Duet złożony ze Stevena oczywiście i lidera "Opeth" Mikaela Åkerfeldta. 



 Na tych dwóch próbach świat Stevena oczywiście się nie kończy. Muzyka wg Stevena daje możliwość łączenia różnych stylów czy gatunków muzycznych. Przedstawiam Wam dobrze Wam znaną grupę No-Man. To pogranicze rocka, jazzu i elektronicznego popu. Przy projekcie współpracował m.in. Robert Fripp (King Crimson). 
Parę nutek do przesłuchania :




Skoro jestem przy No-Man, nie sposób wspomnieć o ambientowym projekcie tych muzyków wraz z ....kim? ze Stevem Wilsonem
To Bass Communion.


Nie mogę też zapomnieć o sesyjnym projekcie Stevena ( Incredible Expanding Mindfuck czyli I.E.M - dość eksperymentalny i można powiedzieć że tylko instrumentalny)

Oraz solowe wydawnictwa owego Pana o którym dzisiejszy blog. 
I taki news na koniec posta : 

W najnowszym wydaniu Prog UK w  którym publikowane są  wyniki, album Stevena "
The Raven That Refused to Sing (And Other Stories)"  




znajduje się na miejscu 9 wśród 100 najlepszych rock progresywnych albumów wszech czasów, a moja ulubiona płyta Fear of a Blank Planet na 18 miejscu
Pozdrawiam Wszystkich moich czytelników.  Fajnie wiedzieć że jesteście i czytacie - to naprawdę czysta przyjemność móc się tym wszystkim dzielić

Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski


środa, 23 lipca 2014

Po Floydowo cz.2

Cześć! :D

  W oczekiwaniu na listopadową premierę nowego albumu Pink Floyd chciałbym przybliżyć też parę zespołów, znanych i nieznanych, które czerpały i czerpią inspirację z tego zespołu wszechczasów.
 O Airbag pisałem w przedostatnim poście, o RPWL pisałem w moim drugim blogu : osobistalista.blogspot.com, ale przecież są też inne zespoły:

można wspomnieć o genialnej troszkę mocniejszej przeróbce, chociaż wybrałem Hey You....

Dream Teather który gra na oficjalnym wydawnictwie bootlegowym:


[źródło: http://tuba.pl/tubapl/1,128517,4635682.html]
zostając w tej tonacji warto wspomnieć o moim ulubionym polskim zespole progrockowym jakim jest Riverside grający covero Shine on You....


Pearl Jam : z "Mother" czy "Comfortably Numb"


oraz coś zupełnie w innym stylu chociaż Pink Floydzi pierwotnie wywodzili się właśnie z bluesa:
projekt nazywa się Blue Floyd:


 grają tam muzycy z takich zespołów jak  The Black Crowes, The Allman Brothers Band czy Gov't Mule. 

 Kolejnym podejściem przeróbek Pink Floydów pokusił się zespół London Symphony Orchestra, który przerobił znane utwory na wersje symfoniczne.Tą płytę kupiłem jeszcze pod postacią kasety magnetofonowej. Wtedy zbierałem wszystko co z Floydami. 
Okładka niestety nie z kasety, zakupiłem ją na którymś targowisku.... więc jest bez...
 
[źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Us_and_Them:_Symphonic_Pink_Floyd]


  Dużo inspiracji daje ich muzyka, co wiem po sobie i swojej "twórczości". A dla Was jaką inspiracją jest ten super zespół?

Pozdrawiam Wszystkich czytających
Wasz Piotrek Floydomaniak Marchewa

czwartek, 19 czerwca 2014

Division Bell to już 20 lat!!!

Cześć!!

  No właśnie. Czas biegnie nieubłaganie. Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy że już 20 lat odkąd Pink Floyd wydali swoją ostatnią studyjną płytę (dokładnie 30 czerwca)
  Niedawno wróciłem właśnie do niej, słucham jej i cały czas nie mogę się nadziwić. Wiecie co mnie dziwi? A właściwie nie powinno. Że ta muzyka mimo że upłynęło 20 lat (co w muzyce jest wiecznością) brzmi świeżo i się broni przy natłoku jednorazowych przebojów.  Dla mnie podkreśla to fenomen Pink Floydów.
 W pracy mogę prezentować utwory różnych zespołów, więc puściłem jakieś 2 tygodnie temu tą płytę. Ponownie zaprezentowałem ją parę dni temu i wiecie co? Znajomy który ją słuchał stwierdził że ostatnim razem chyba inaczej ona brzmiała. Więc to znowu jest to!! Brzmienie zależy od wielu czynników i wyłapujemy to co z niej chcemy! Dla mnie jest w Division Bell słychać wielką przestrzeń, nie ma natłoku dźwięków, możemy wręcz oddychać muzyką.

 Ów znajomy (dzięki Kuba!!!) zadał mi pytanie - co do okładki - o co chodzi w ogóle z tymi głowami na okładce?
[źródło: okładki.net...]   
  Otóż odpowiedzi szukałem na mojej ulubionej stronie z opisami okładek (okładki.net)  I tak jak sądziłem i mówiłem Kubie że pewnie chodzi o komunikację między ludźmi. Tak więc jest. Wielkie posągi (żaden program do obróbki zdjęć) odzwierciedlają problemy komunikacyjne. Przypomnę raz jeszcze że projekt okładki był zrealizowany w okolicach Cambridge, a jego twórcą jest oczywiście Storm Thorgerson.
 Moim językiem są słowa, czasem niezrozumiałe, czasem źle wypowiedziane, ale muzyka którą się zachwycam stanowi rozwiązanie. 
 Na zakończenie jeden z moich ulubionych kawałków:


pozdrawiam Was serdecznie :D

Pamiętajcie jak już nie umiecie mówić - może muzyka pomoże 


środa, 11 czerwca 2014

Po Floydowo cz.1 Airbag

Cześć !

  Słuchając przez 20 lat Floydów, można rzecz biorąc powiedzieć że wszystko się już słyszało i nic nowego człowieka nie zaskoczy. Otóż nic bardziej mylnego.
  Nie mówię o wznowieniach płyt Floydów, ciekawostkach, szczegółach ich twórczości, ale mówię o czymś świeżym, czymś równie energetycznym i tak samo progrockowym jak muzyka Pink Floyd .W tym roku przypada już 20 lat od wydania Division Bell nad którym zamierzam wkrótce pochylić czoła i pióra.
  Chcąc nadrobić zaległości pragnę Wam zaprezentować jedno z moich poFloydowych odkryć, a jest ich bardzo dużo. 
 Zapraszam niniejszym na nowy cykl. 

25 maja w połowie wypełnionego Klubu Studio w Krakowie zagrał promując swą najnowszą płytę zespół Airbag. Zanim opowiem Wam jak było na koncercie, chciałbym przybliżyć sylwetkę tego norweskiego!!! zespołu:

Na wokalu  i gitarze : Asle Tostrup
Gitara prowadzącaBjorn Riis
Na basie: Anders Hovdan
Klawisze:  Jorgen Hagen
Perkusja: Henrik Fossum

Zespół znany jest od paru ładnych lat. Początkowo prezentowali covery m.in Pink Floyd, ale tak naprawdę przełomowymi latami w karierze  były lata 2006-2008. Bardzo szybko zyskali popularność zwłaszcza wśród internautów i dzięki nim już zagrali koncert w 2007 roku ze swym repertuarem. W międzyczasie supportowali takie zespoły jak  Porcupine Tree, Riverside, The Pineapple Thief czy Gazpacho.
W 2009 roku  debiutowali albumem  "Identity", który zawierał zremiksowane wersje większości utworów które prezentowane były  na epkach . Przekroczył on wszelkie oczekiwania i został przyjęty entuzjastycznie przez recenzentów, osiągając tylko z  "Colours"  3 miejsce na polskim radiu na początku 2011.
To wystarczyło by pojechać na koncert

[źródło: http://www.progrockmusictalk.com/2013/11/review-airbag...]
Zaczynając od symboli na ostatniej płycie '"The Greatest Show On Earth", poprzez wizualizację koncertu, a skończywszy na charakterystycznych a'la gilmourowskich gitarowych wstawkach ma się wrażenie że Airbag to kontynuacja ale w nowym wcieleniu Pink Floydów. 

Wchodząc na scenę (bez supportu) muzycy jak nie patrzeć przedstawiają 4 najbardziej charakterystyczne postaci skandynawów i nie dają o tym zapomnieć. 
Koncept album wraz z koncertem i niezapomnianymi wizualizacjami stanowi świetną całość od której ciężko się oderwać
 Osobiście cała płyta wraz z koncertem przywołują mi na myśl "Animals" oraz "Dark Side of the Moon"

 Koncert nie byłby wart paru centów gdyby zespół nie zagrał swych przebojów z epek oraz pierwszej płyty. 
Generalnie posłuchajcie i podzielcie się proszę opinią na temat Airbag. 

Oto parę próbek:

 


 



Oraz moje skromne zdjęcia :







Życzę Wam przyjemnego słuchania 

Piotrek Floydomaniak Marchewa



czwartek, 15 maja 2014

Floydowo koncertowo cz.2 (wersja ze zdjęciami ze stoczni)


Witajcie  :D  

  Nie muszę Wam mówić jak bardzo mnie cieszy Wasza aktywność w moich blogach. 
Dziś tak jak obiecałem druga koncertowa Floydowska odsłona. Między czasie wpadłem na pomysł co będę Wam przedstawiał jak skończy się temat tego fenomenalnego zespołu. Ale na razie sza! :D
Cztery wielkie koncerty których nie sposób omówić:

Wielkim wydarzeniem na kontynencie europejskim było show jaki dał zespół w 1974 roku we Francji. Tu Floydzi zaprezentowali wielkie telebimy z wyświetlanymi obrazami, wyraźnie polityczne przesłanie, a nawet demonstracyjne przeciwko tyranii


[źródło:  Marie Clayton "Ilustrowana biografia Pink Floyd"]




[źródło:  Marie Clayton "Ilustrowana biografia Pink Floyd"]

 O wielkim spektaklu jaki łączył się z wydaniem płyty The Wall  można napisać osobny artykuł. Warto jednak przypomnieć że takiego show jeszcze w świecie chyba nie było. Sławomir Orski w swej książce "Pink Floyd psychodeliczny fenomen" wspomina " The Wall przejdzie do historii jako najbardziej pomyślany, najbardziej efektowny i najdroższy spektakl w historii muzyki rockowej"  Przy tym wielkim przedsięwzięciu, pracowali po wiele miesięcy zarówno wybitni scenografowie, specjaliści od efektów świetlnych, ludzie zajmujący się rozbudową i nagłośnieniem sceny.
 The Wall miał swoją premierę 7 lutego 1980 roku w Los Angeles. Wszyscy doskonale znacie wielką kukłę belfra, czy świnię oraz eksplodującą kulę. Ech....

[źródło: Marie Clayton "Ilustrowana biografia Pink Floyd"]


 oraz słynne młotki:

[źródło jw]



  Kolejnym super spektaklem, połączonym w jedną całość było ostatnie tournée super zespołu to był  "PULSE".
Na tej trasie po raz ostatni razem grają Gilmour, Mason, Wright. Przedstawienie które streszcza słuchaczom całą historię tego super zespołu. Nie muszę mówić, że tak samo jak w przypadku The Wall zostało ono przygotowane ze specjalną starannością o szczegóły, znowu sznur tirów ze scenografią, znów show na miarę Pink Floyd. Przecież o to chodzi. :D. Mija już 20 lat jak mgnienie oka, jak PULS.
  Dla fanów tego zespołu i dobrej muzyki nie muszę mówić nic więcej. Wiecie mam ciarki na rękach. :D
Fenomen, tak. Większego nie znam. Arcydzieło


[źródło :http://www.neptunepinkfloyd.co.uk/photos/index.php/Pink-Floyd-Photos]
Efekty wizualne i dźwiękowe  przerosły oczekiwania wszystkich. To była zapowiedź koncertów XXI wieku.

[źródło: http://www.pinkfloyd-guitar.com/Biographies/pink_floyd_biography.html]

Niesamowite.

  Słyszałem że moje posty są za długie. No niestety tak to wychodzi, nie da się krócej.. heheh.
Chcę spełnić po części te życzenie. I to już ostatnie parę linijek.

 Koncert Przestrzeń Wolności w Stoczni Gdańskiej 26 sierpnia 2006 roku. Ja i Gilmour, Gilmour i ja. David był na koncertach promujących jego kolejną solową płytę "On An Island".
  Po raz ostatni miałem okazję widzieć Richarda Wrighta, który zagrał tutaj gościnnie. W Gdańsku byli też :
 Phil Manzanera - gitarzysta zespołu Roxy Music, Guy Pratt - basista zespołów Pink Floyd i Roxy Music,
Jon Carin,Steve Di Stanislao i legendarny Dick Parry na saksofonie (pamiętany głównie z płyty Dark Side...)
Nie byłem przygotowany do odbioru "On An Island" więc pierwsza część nie zachwyciła mnie, ale za to druga część Pink Floydowa  rozpoczęła się znakomitą interpretacją Echoes....
I ... nieustanne ciarki. Usłyszałem na własne uszy też m.in : "Breathe", "Shine On You Crazy Diamond", "Astronomy Domine", "High Hopes" i śpiewałem z  tysiącami gardeł "Wish You Were Here"

Na zdjęciu poniżej telebim z wszystkimi członkami zespołu

[źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/...]


Koncert był tak dobry, że wydano później płytę cd z materiałem video.
Oraz zdjęcia dzięki uprzejmości Roberta Grablewskiego 



[źródło:http://grablesky.deviantart.com/art/David-Gilmour-Gdansk-4-47257512]  

[źródło:http://grablesky.deviantart.com/art/David-Gilmour-Gdansk-2-47255485]
 

Pozdrawiam Piotrek Floydomaniak Marchewa




poniedziałek, 5 maja 2014

Floydowo koncertowo cz.1

Cześć! 

Dwa miesiące mnie tu nie było, nawet nie wiem dlaczego tak zwlekałem. Dość już tłumaczeń.

  Tematem mojego posta jak zauważyliście będą koncerty zespołu wszechczasów. Jak wiecie Pink Floydzi charakteryzowali się tym, zarówno we wczesnych latach jak i za czasów Gilmourowskich, że przy eksperymentach z dźwiękiem chcieli i uraczyli słuchaczów niezwykłą scenerią, choreografią oraz doznaniami wizualnymi.
  Myślę, że to wszystko potęguje doznania. To tylko dowód na to, że cały zespół miał totalną koncepcję poszczególnych występów. Każdy wie, że zespół bez koncertów to i zespół bez fanów.... Koncepcja postu miała skończyć się na jednym, nie mniej jednak temat uważam za zbyt obszerny więc jest podzielony na 2 części.

   Jeden z pierwszych znanych szerszej publiczności, koncertów zorganizował Syd Barett. Odbył się on w londyńskim klubie Marquee 12 lub 13 marca 1966 roku (różne źródła podają inne daty). Tego samego roku w listopadzie Pink Floydzi wraz ze swoją muzyką dają pokaz świetlny w Hornsey Collage Art oraz dają pierwsze koncerty wraz z pokazem slajdów.
  Już w następnym roku Record Retail and Music Industry pisze o Pink Floydach z okazji  wydania singla Arnold Layne : "Jest całkiem niezły, a zespół zdobył wielu fanów, ponieważ robi niezwykłe wrażenie wizualne". W tym samym roku Floydzi wyruszają na krótkiego tournée po Stanach Zjednoczonych.  W grudniu występują w "naprawdę dużej i reprezentacyjnej sal" jaką  jest Royal Albert Hall
  Słynne prezentowane przeze mnie zdjęcie odzwierciedla ich muzykę doprawioną lekką nutą psychodelii (tu świetna gra świateł)

fot. Andrew Whittuck/Redferns/Getty
 
  Od 1968 roku od czasów występów w Hyde Parku oraz w Royal Festival Hall, zespół umacnia swoją pozycję w Wielkiej Brytani (tu Floydzi używają systemu dźwięku przestrzennego Azimuth Coordinator)
 Wiecie co, słuchając wczesnych utworów niejednokrotnie wyobrażałem sobie, że jestem w jakimś malutkim klubie, w piwnicach, gdzie jest dużo ludzi, którzy siedzą po turecku i w skupieniu delektują się dźwiękami. Przed nimi grają Floydzi, a za nimi i wśród nich krąży muzyka z czterech głośników jednocześnie, te dźwięki uzupełniają się i wypełniają. Zapewne tak było- pan Sławomir Orski w swej książce właśnie tak to prezentuje.Co dodatkowo jest potęgowane magią różnych efektów świetlnych.
taak, rozmarzyłem się.....


  Kolejną próbą zrobienia zupełnie czegoś innego, świeżego i absolutnie oryginalnego był wyreżyserowany przez Adriana Mabena spektakl we włoskich ruinach. Świetnie znany szerokiej publiczności, chociaż nakręcony bez niej "Live at the Pompei"
Poniżej poster reklamujący nakręcony film w kinach, oraz znany obrazek z wytłoczonego przez Universal krążka:


[źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Pink_Floyd:_Live_at_Pompeii]





[źródło własne autora]
oraz słynne zdjęcie :


[źródło: http://www.retrorebirth.com/pink-floyd/pink-floyd-plays-pompeii.php]


  Od 1971 roku powstaje nowy materiał do The Dark Side Of the Moon ( któremu poświęcone są 2 posty w moim Floydowskim blogu)
  Znalezione zdjęcia z tamtego okresu zaraz po wydaniu albumu. Wiecie dobrze, że materiał z Dark Side bardzo często pojawiał się w track listach następnych wielkich koncertów.

[źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Dark_Side_of_the_Moon]



[źródło:http://www.pinkfloydz.com/orphans15.htm]



   Chciałbym omówić jeszcze  4 jak dla mnie ważne koncerty Pink Floyd ale to już w następnym poście, na który nie pozwolę Wam aż tyle czekać

Pozdrawiam 

Piotrek Floydomaniak Marchewa


wtorek, 4 marca 2014

Pink Floyd i nowe technologie

Cześć Wszystkim! Tych, których znam i tych co dopiero poznaję. :D

Ten temat od dawna za mną chodził. Odkąd sięgam pamięcią Pink Floydzi zawsze starali się o najwyższą próbę dźwięku połączonego z obrazem. Tylko ze słyszenia wiedziałem co to jest kwadrofonia i efekt przestrzenny ( o czym pisałem na początku mojego bloga). 
Gromadziłem niezliczoną ilość wydań Pink Floydów na kasetach magnetofonowych, począwszy od tych z bazarów ulicznych , poprzez komisy a skończywszy na nowych wydaniach

Przyszła era cd i wszystkie kasety zacząłem zmieniać na egzemplarze nagrywane na tymże nośniku. Analogia była podobna, dużo egzemplarzy mam od kolegów, dużo oryginalnych kupionych w sklepach. Przejście z kaset na cd było dla moich uszu nowym doświadczeniem i odkrywaniem na nowo całej twórczości Pink Floyd.
Słuchając kolejnych remasterów zawsze mi czegoś brakowało. Od niedawna wszedł do obiegu nowy nośnik blu-ray, który zaoferował wreszcie uwiecznienie moich i mam nadzieję, że nie tylko moich snów.
W tymże nośniku wyszło na rynek parę pozycji związanych z Pink Floydami:

David Gilmour "Remember that night" Live At the Royal Albert Hall"
dokument "The Story Of Wish You Were Here" 
i 2 immersion boxy:
Taaak. Muszę przyznać - na to czekałem. 
NA WYDANĄ ORYGINALNĄ KWADROFONIĘ a nawet przetworzone na 5.1 utwory. 
Piękne 2 wydania. Niestety nie na moją kieszeń. Może kiedyś....





Do następnego wpisu - może o koncertach?
pozdrawiam Was bardzo gorąco
Piotrek Floydomaniak Marchewa

 

sobota, 15 lutego 2014

Pink Floyd na papierze

Cześć Wszystkim!!!

  Dawno tu nie pisałem. To prawda. Przyznaję się bez bicia. Wybaczcie proszę. Co do moich przemyśleń o Floydach zostało mi razem z tym jakieś 4 posty. Może będzie kiedyś więcej....

Dziś będzie o wydawnictwach książkowych, które posiadam w swej kolekcji:

Pierwsza książka, z której bardzo dużo się dowiedziałem :


praktycznie czytałem ją nie raz od deski do deski. Niezbędne kompendium wiedzy o Floydach, ciekawostki,  spis albumów. Rzecz jest omówiona bez Division Bell. Bardzo duży szacunek dla p. Sławomira.

W 2005 roku nie mogłem sobie odmówić zakupu  książki lubionego przeze mnie Nicka Masona. Bardzo ciekawa pozycja, polecam : Pink Floyd "Moje wspomnienia".
Album jest dość drogi, ale wart każdej ceny. 
 
 
 
Kusiło mnie aby kupić sobie wydany w 2011 roku "Pink Floyd The Wall. Album-Spektakl-Film" ale książka jest opisem  współpracy autora z zespołem Pink Floyd i Rogerem Watersem, co nie wątpliwie jest cenne dla niektórych. Jak już wspomniałem w poprzednich postach nie interesuje mnie dlaczego muzycy się rozstali i ich pretensje do praw autorskich. 
Dużo fajniejszą pozycją jest ta którą sprawię sobie niebawem: "Pink Floyd - Prędzej świnie zaczną latać" autorstwa Marka Blake



Dla szukających historii w obrazkach, bardzo bogato ilustrowane wydawnictwo, które osobiście zakupiłem.





 Znalazłem jeszcze coś takiego. Jestem ciekaw Waszej opinii na temat tej oto książki, ponieważ jak wiecie Echoes to jeden z moich ulubionych kawałków.


W następnym poście - o koncertach 

Pozdrawiam Was  i czekam na recenzję ww ksiązki 
Piotrek Floydomaniak Marchewa


czwartek, 30 stycznia 2014

800 łóżek bez Watersa

Cześć i czołem Wszystkim! Stałym i nowym czytelnikom!!

Domyślacie się z tytułu posta o jakim albumie Floydów mówię. :D.
Tak to "A Momentary Lapse of Reason" 
Co do tytułu historycy Floydów mogą dorzucić też Wrigtha, ale ten temat jak wiecie chcę omijać z daleka. Dla mnie najważniejsza jest muzyka.

Powrót do dawnej formy Floydów zapowiada już sama okładka.Okładkę jak zwykle projektował
S.Thorgerson. Przyciąga ten samotny mężczyzna na plaży z 800 PUSTYMI (jaki wydźwięk tego zdjęcia !!!) łóżkami szpitalnymi.



Źródło: [http://okladki.net/images/okladka/109/show/pink-floyd--a-momentary-lapse-of-reason.jpg]

Przytoczę tu za źródłem dla tych co nie wiedzą że to nie jest fotomontaż ani żaden Photoshop - to po prostu na plaży ustawiono 800 łóżek i zrobiono zdjęcie!!! Polecam zajrzeć na okładki.net - autorzy wyjawiają szczegóły tworzenia oraz całą otoczkę , ciekawostki związane z okładkami nie tylko Floydów)

Początek albumu wciąga słuchacza prawie od pierwszej nuty, doza tajemniczości, słychać płynącą łódź i później tak charakterystyczną gitarę Davida Gilmoura że nie sposób się oderwać. Dalej już prawie wszyscy znają Lekcję latania, One Sleep, jeden z moich ulubionych kawałków On the Turning Away i najlepszy dla mnie Sorrow - taki numer koncertowo-gitarowy że nie da się go nie puścić



                                         [źródło :https://www.youtube.com/watch?v=ges_1E6OocE]

Ochy, echy i achy i te ciary na rękach i na głowie. Można słuchać w kółko!!!

Poza tym. Płyta dla mnie była źródłem nieskończonych inspiracji, taak wiecie byłem jak każdy CUDOWNIE ODRĘTWIAŁY .... ale pozwolicie, że tym razem podzielę się z Wami innym zupełnie utworem:




Rzeka

 ( ok. 1997-8)



Już z daleka słychać płynącą łódź

Ty jesteś jej wioślarzem

Ta rzeka po której płyniesz pełna jest wirów i zakrętów

Po niej też płynęli inni

Każdy z nich dobrnął do jej końca

Ale inaczej przez nią się przeprawiał

Jedni szybciej, drudzy wolniej

Oni mają to za sobą

Odnieśli sukces lub porażkę

Nikt jednak nie poradzi tobie

Jak przetrwać i zwyciężyć

Płyń więc dalej i pamiętaj

Po tej rzece płynie się tylko raz



                                               Piotr Marchewa

z ostatniej chwili znalazłem:



                                       "1973"
 Byłeś powietrzem lecz
zabiło Twe serce
Krzyczysz – więc żyjesz
Biegniesz to czas zaczął płynąć
Pieprzona młodość
Miłości szyderczy śmiech
Znowu płaczesz
Chcesz teraz pieniędzy coraz więcej
Zaczynasz oddzielać świat
Bogatych przyjaciół masz
Zepsuł Ci się rozum
Ostatni raz zabiło serce Twe
Umarłeś

Piotr Marchewa



pozdrawiam Was Gorąco 
Piotrek Floydomaniak Marchewa