No właśnie. Czas biegnie nieubłaganie. Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy że już 20 lat odkąd Pink Floyd wydali swoją ostatnią studyjną płytę (dokładnie 30 czerwca)
Niedawno wróciłem właśnie do niej, słucham jej i cały czas nie mogę się nadziwić. Wiecie co mnie dziwi? A właściwie nie powinno. Że ta muzyka mimo że upłynęło 20 lat (co w muzyce jest wiecznością) brzmi świeżo i się broni przy natłoku jednorazowych przebojów. Dla mnie podkreśla to fenomen Pink Floydów.
W pracy mogę prezentować utwory różnych zespołów, więc puściłem jakieś 2 tygodnie temu tą płytę. Ponownie zaprezentowałem ją parę dni temu i wiecie co? Znajomy który ją słuchał stwierdził że ostatnim razem chyba inaczej ona brzmiała. Więc to znowu jest to!! Brzmienie zależy od wielu czynników i wyłapujemy to co z niej chcemy! Dla mnie jest w Division Bell słychać wielką przestrzeń, nie ma natłoku dźwięków, możemy wręcz oddychać muzyką.
Ów znajomy (dzięki Kuba!!!) zadał mi pytanie - co do okładki - o co chodzi w ogóle z tymi głowami na okładce?
[źródło: okładki.net...] |
Moim językiem są słowa, czasem niezrozumiałe, czasem źle wypowiedziane, ale muzyka którą się zachwycam stanowi rozwiązanie.
Na zakończenie jeden z moich ulubionych kawałków:
pozdrawiam Was serdecznie :D
Pamiętajcie jak już nie umiecie mówić - może muzyka pomoże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz